Relacja Wicka do siostry Eluni z okazji 35 rocznicy jej śmierci
Eleonora, na którą w domu mówiono Elunia, urodziła się 22 sierpnia 1916 r. w Chełmży.
Była czwartym dzieckiem, a pierwszą córką Państwa Frelichowskich.
Czynnie angażowała się w życie kulturalne miasta, śpiewała m.in. w chełmżyńskim chórze „Św. Cecylia”. Udzielała się również w Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży Żeńskiej.
Po ukończeniu Szkoły Wydziałowej na poziomie małej matury uczyła się u sióstr Elżbietanek robót ręcznych.
Pomagała też mamie prowadzić dom, gdyż pani Marta bardzo dużo pracowała w sklepie, pomagając mężowi w utrzymaniu piekarni.
W 1937 r. wyszła za mąż za Jana Olkowskiego. Związek Eluni i Jana rozpoczął się od relacji pozamałżeńskiej, co w ówczesnych czasach spotykało się w większości z ogólnym potępieniem. Do naszych czasów zachował się piękny list Wicka napisany do siostry 29 stycznia 1936 r., gdy był on klerykiem piątego roku seminarium.
Ze słów Wicka przemawia ogromna miłość braterska do siostry. Wicek pisał:
Moja ukochana siostro
tak bardzo, tak serdecznie współczuję Ci, że Cię spotkała taka chwila słabości ducha, że się poddałaś i oddałaś. Nie uwierzysz jak mi Cię okropnie żal. Nie mam do Ciebie ani trochę gniewu, nie. Raczej przeciwnie, gniewam się na siebie samego, że Cię puściłem, czy raczej, że pozwoliłem pójść na samodzielną posadę. Ale nie to było przyczyną jedyną Twego takiego i tego mężczyzny postępowania. Widzę przed sobą całe życie Twoje. Wszystkie dnie jak płynęły i widzę, jak one działały na Ciebie. I dziś moja siostro przyciskam Cię z wielką miłością do piersi mojej. Z miłością tak przebaczającą jaką brat i Kapłan Chrystusowy udzielić może. Nie patrz już na to co się stało. Ale chciałbym mocno byś nauczyła sie z tego Twojego postępowania, byś nauczyła się czegoś dobrego. Nie jesteś skazana na życie nieszczęśliwe. Ty masz prawo jeszcze do szczęścia. I Bóg chce Ci błogosławić. Chcesz założyć rodzinę własną. Zostać żoną i matką. Nowe życie masz dać komuś, zobaczysz co to za ogromne szczęście posiadać dziecko swoje. Co za duma być matką. [List ks. S. W. Frelichowskiego do siostry Eleonory, Prywatne archiwum Państwa Jaczkowskich w Toruniu, sygn. 9/10]
W liście z 8 października 1944 r. Wicek napisał ładne słowa o macierzyństwie.
W dniu 11 t.m. myślimy szczególnie o wszystkich matkach [tego dnia w Kościele przypadało ówcześnie liturgiczne święto Macierzyństwa Najświętszej Maryi Panny], które tak dobrotliwie trzymają swoje dzieci na ręku; które tak dzielnie składają trudną, a jednak taką uszczęśliwiającą je i wszystkich ofiarę macierzyństwa. Mimo strachu dzisiejszych dni. Jedynie zawierzając Bożej dobroci i Opatrzności. W tym dniu myślimy szczególnie o nich wszystkich, o tych naszych matkach i tych wielu naszych siostrach, które z biegiem czasu zostały matkami. Wspominamy je w duchu macierzyństwa tej, która sama w największej biedzie porodziła w stajni bydlęcej. [Korespondencja obozowa bł. ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego z lat 1940-1945. Tłumaczenie i opracowanie s. S. A.Hayward, Toruń 2017, s. 272-273].
11 kwietnia 1937 r. przyszedł na świat ich pierwszy syn Wojciech Leon, sakramentu chrztu świętego udzielił mu ks. Frelichowski. Następnie rodzina Olkowskich zamieszkała w Starogardzie Gdańskim, gdzie pan Jan pracował jako kelner.
Podczas wojny Elunia wraz z synem Wojciechem zamieszkała w Chełmży na ul. Chełmińskiej 5.
W obozowej korespondencji Wicka rodzeństwo odgrywa jedną z najważniejszych ról. Wicek zawsze pamiętał o poszczególnych rocznicach urodzin i imienin, które w przypadku Eluni miały miejsce 21 lutego. Do tego nie zapominał oczywiście o jej dzieciach. W liście z 25 sierpnia 1940 r. Wicek zapisał:
Eluni też życzę z całego serca z okazji jej urodzin (22 VIII), niech Bóg da Ci łaskę do wychowania Twych dzieci i daje chleb przez całe życie.
W liście z 23 marca 1941 r. Wicek napisał:
Bardzo często myślę o Eluni i jej imieninach w lutym. W liście z 22 stycznia 1943 r. napisał: O Eluni i Wosiu, Tomciu myślę dużo [Korespondencjaobozowa,s. 51, 66, 166].
W 1941 r. do Wicka dotarła informacja, że Elunia wraz z mężem spodziewa się drugiego dziecka. W liście z 15 czerwca 1941 r. wobec powyższego faktu, Wicek radził, aby zamieszkała w Sopocie lub okolicy, a póki co najlepiej gdyby mieszkała u mamy [Korespondencja obozowa,s. 75, 94].
W liście z 6 września 1941 r. Wicek życzył swojej siostrze urodzenia córki. Choć już w liście z 29 września 1941 r. zapisał:
O Eluni myślę bardzo często. Uważam, że to też będzie wielką radością, jeśli i teraz przyjdzie znowu chłopiec [Korespondencja obozowa,s. 85, 101].
10 grudnia 1941 r. na świat przyszło drugie dziecko Eleonry i Jana Olkowskich, syn, któremu na chrzcie świętym, dano dwa imiona: Tomasz Adam. W tym czasie mąż Eluni, Jan, pracował w cukrowni.
10 stycznia 1942 r. Wicek zapisał:
Kochana siostro, dla Twego nowo naradzonego syna przesyłam Ci moje najserdeczniejsze życzenia. Niech Bóg zawsze daje Ci i synkowi dobre zdrowie i łaskę. Mam nadzieję, że Adam będzie sprawiał Ci taką radość jak Wosiu. Nie uwierzysz, jak bardzo ja sam cieszę się wraz z Tobą. Radość Janka też dobrze rozumiem i dla niego, jako szczęśliwego ojca, także przesyłam moje dobre życzenia. Szkoda tylko, że warunki mieszkaniowe i życiowe są tak trudne, ale Boża Opatrzność troszczy się o każdego, kto Jej ufa i nie pozwala sobie martwić się o przyszłość [Korespondencja obozowa,s. 106].
Do naszych czasów zachował się również list Wicka w języku polskim napisany do siostry poza cenzurą z obozu koncentracyjnego w Dachau, prawdopodobnie z lutego 1943 r. Wicek pisał w nim:
Kochana Eluniu, tak mocno pragnąłem Ci już dawno parę słów napisać. I do Janka i tych drogich chłopców waszych. Chcę podziękować za modlitwę, i za te kilka razy przesyłane rozmaitości. Cieszę się bardzo, że mam wreszcie i Ciebie na fotografii, bo na tym małym zdjęciu z chłopcami, które w lato otrzymałem, też pewnie jesteś, ale nie mogłem poznać. A Janek jak wygląda? Droga Siostro, niech Wam Bóg błogosławi w małżeństwie waszym, niech dopomoże w wychowaniu dzieci. Jestem przekonany, że wykorzystacie tę łaskę zdrowia, którą Bóg was darzy, i te młode Twoje, takie dla niewiasty najlepsze lata. I owocem tego niech będą w imię Boże dalsze dzieci. Tylu ich trzeba, bo tylu poległo i zmarło, że wy matki rodzić nie nadążycie. Życzę Ci Eluniu i Janku kochany dobrej rodziny. Dajcie więc i wy dzieciom waszym więcej rodzeństwa. Te trochę wygód, co dwa dzieci więcej mieć będą, nie wyrówna tego co zyskują, gdy mają więcej braci lub sióstr. A praca przy wychowaniu gromadki sześciu dzieci będzie dla was już ułatwiona. Bo młodsze wychowują się już nie tylko przez rodziców, ale głównie przez rodzeństwo. Dlatego wy matki młode, w pełni lat waszych korzystajcie z łaski Boga i dajcie życie nowym dzieciom. Ile rodziców, mimo szczerych chęci nie może tego uczynić, bo zdrowie ich absolutnie nie pozwala. A jaka to, mimo trudów wychowania i utrzymania, radość z gromadki dzieci. Drodzy moi, żyjcie dalej w ufności Bogu. Dziękujcie Bogu za to zdrowie i warunki, które macie. Za to, że mogliście z Jego pomocą dać zdrowe wychowanie dzieciom, i duszę nieśmiertelną urabiać. Jestem przekonany, że Bóg i przykre rzeczy umie kierować ku dobremu i że wy dwoje jesteście sobie przeznaczeni by być dobrym mężem i dobrą żoną. Błogosławię Wam z dala na życie wasze. A choć tego dziecięcia, co się w wojnie urodzi, chrzcić nie będę, to uściskam je i kochać je będę tak samo, jak i te następne, którym już sam poleję wodę żywota na ich malutkie głowiny. Tomciowi, Wosiowi i Wam drodzy moi błogosławieństwo i pozdrowienie. Wicek [Korespondencja obozowa, s. 237-238].
W liście z 17 lipca 1943 r. Wicek napisał:
Dwaj chłopcy Eluni sprawiliby też mi zawsze wielką radość. Już z dala całuję ich serdecznie i mocno. Tylko Elunia wydaje mi się z jej listów kobietą, mającą za dużo zmartwień i trosk. Ona ma takie dobre i wrażliwe serce. Janek jest przecież taki dobry i wnosi tyle przytulności do swego mieszkania, chociaż jest ciasne, za to własne. Tak chciałbym widzieć, że Elunia już choćby dla swych dzieci lepiej się odżywia i okazuje dzieciom tylko spokojną i radosną twarz [Korespondencja obozowa, s. 190].
W liście z 14 listopada 1943 r. Wicek zapisał swoje przemyślenia patrząc na zdjęcie jakie zostało mu przesłane do obozu. Pisał:
Mały Tomciu grzeczny i żywy. Wosiu poważny i tak bardzo zatroskany o młodszego, jak Lechu zawsze był o mnie. Elunia tak samo jak Ty, mamuś […] Żyjcie szczęśliwie, Wy wszyscy, moi drodzy na tym świecie. Nie tylko Wy, najmilsi, ale szczególnie Wy, którzy najwięcej dźwigacie na Waszych ramionach ciężki los tych czasów. To najcenniejsze, Bożą łaskę chciałbym Wam codziennie udzielać poprzez moje błogosławieństwo i myślenie [o Was] [Korespondencja obozowa,s. 209].
Po wojnie pani Eleonora pracowała w sklepie mleczarskim, a następnie w szwalni. W 1952 r. urodziła kolejne dziecko, córkę Ewę. W 1982 r. wraz z mężem przeprowadziła się na ul. Hallera 5 w Chełmży. Zmarła 11 czerwca 1986 r. Jest pochowana na cmentarzu parafialnym w Chełmży, gdzie spoczywa obok swoich bliskich.
Opracował dr Robert Zadura