Maj 1940 r. w Sachsenhausen

3 maja 1940 r.,Wicek skończył odmawiać nowennę do Matki Bożej Królowej Polski, którą rozpoczął 25 kwietnia. Już ponad trzy tygodnie wraz z innymi kapłanami zaaresztowanymi z terenu Pomorza, przebywał w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen położonym pod Berlinem.

1. Brama wejściowa do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen.
Zdjęcie pochodzi z: KZ Gedenkstätte und Museum Sachsenhausen

Wielokrotnie zapewniał przygnębionych współwięźniów, że w święta Maryjne można otrzymać szczególną łaskę i ulgę w cierpieniach. W piątek 3 maja 1940 r. zwyrodniały i bardzo uprzykrzający życie kapłanom Hugo Krey, został zwolniony z funkcji blokowego baraku nr 20. Po tej zmianie księża zamieszkali w bloku nr 17, ich nowym blokowym został Ernest, który z pianą na ustach i z oczyma krwią nabiegłymi rzucał się na więźniów nawet ciężko chorych [W. Gajdus, Nr 20998 opowiada, Kraków 1962, s. 227]. Ernest był więźniem aspołecznym, na obozowym pasiaku nosił czarny trójkąt. Większość ludzi zamieszkujących ten blok stanowili rolnicy i urzędnicy z powiatów: świeckiego, bydgoskiego i sępoleńskiego. Kapłani zostali rozmieszczeni w skrzydłach: A i B.

2. Baraki w obozie w Sachsenhausen.
Zdjęcie pochodzi ze strony: https://ipn.gov.pl/pl/historia-z-ipn/121796,Dariusz-Gorajczyk-KL-Sachsenhausen-Miejsce-spod-znaku-trupiej-czaszki.html

Głód i choroby w obozie

Przez cały czas więźniowie nadal uprawiali gimnastykę i godzinami stali na apelach. Z czasem zaczął im doskwierać coraz większy głód. Potrafił on wywoływać kłótnie nawet wśród księży. Ks. Wojciech Gajdus pisał, iż walka o nagie życie, o okruch chleba, o trzy łyżki strawy zdawała się w tym okresie być jakby dodatkiem do już skądinąd ciężkiego życia. [W. Gajdus, Nr 20998 opowiada, s. 233].

3. Cierpiący więźniowie.
Zdjęcie pochodzi ze strony: https://www.mauthausen-guides.at/aussenlager/konzentrationslager-gusen-ii#main

Ponadto więźniów trapiły różne choroby. W obozie prawdziwym utrapieniem były wrzody i rany. Po kilku tygodniach pobytu, najmniejsze skaleczenie wywoływało ropienia i często kończyło się śmiercią. Ociekające z ran nogi i ręce skazańcy zmuszeni byli owijać w brudne szmaty lub papiery. Tylko nieliczni dostawali się do obozowego „szpitala”, gdzie mogli posmarować rany maścią niewiadomego pochodzenia.

4. Cierpiący ludzie. Zdjęcie pochodzi ze strony: https://imperij.com/2020/01/27/svjetski-dan-sjecanja-na-zrtve-holocausta/

Wobec coraz większego przeludnienia i niewystarczalnych warunków higienicznych w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen zaczęła się szerzyć w majowo-czerwcowe upały epidemia krwawej biegunki, często kończąca się śmiercią. Jedynym ratunkiem, wielokrotnie wówczas wypróbowanym przez chorych, było całkowite powstrzymanie się od jedzenia. Jednak sztuka ta udawała się tylko nielicznym.

5. Wycieńczeni więźniowie. Zdjęcie pochodzi ze strony: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Ebensee_concentration_camp_prisoners_1945.jpg

Wicek przechodził wówczas tę straszną chorobę. W liście wysłanym z Dachau 13 lipca 1941 r. napisał o tym, że był chory w maju-czerwcu 1940 r. Zaś w liście z 4 października 1941 r. poinformował najbliższych, że w dzień śmierci Leszka, a więc 11 maja 1940 r., pogorszyła się choroba Wicka. Był on jednym z nielicznych zarażonych kapłanów, który przeżył tę straszną chorobę. Jedynym lekarstwem stosowanym w owych dniach przez więźniów, jak już wyżej wspomniałem, było całkowite wstrzymanie się od jedzenia, a to w warunkach obozowych było wielkim heroizmem. Ks. Wojciech Gajdus, przyjaciel Wicka, wspominał:

Pamiętam chwile, gdy zachorował nasz święty, jak każdy człowiek [s. 7] na ciężkie schorzenie żołądka. Na to była jedna rada – wejść na kilkudniowy post. Jakże się to tak łatwo dziś czyta, że trzeba, było z ciężką pracą, bez wody i trochę zupy przetrzymać dni, w których twardość postu ratowała życie. Codziennie w mojej szafce przybywało chleba Wicka. Mam wrażenie, że tych kawałków było od 4-5 dni. Nie wiem czy dziś raz jeszcze wziąłbym się do przechowania cudzego chleba. Tamto się udało. Chleb jest strasznym brzemieniem. Pamiętam nasze spotkanie w ustępie obozowym. Nad gorycznymi wodami siadali ludzie, którzy walczyli o życie, o każde jutro i o każdy jutrzejszy głodny dzień. Wybijaliśmy z ręki chorym chleb. Prócz niego, Wicka wytrzymał drugi Józef Bigus. Twarze im płonęły, jakby dokonał się w nich i płonął, chłonny, twardy płomień. Ból żołądka i kiszek wołał wody, jak Łazarza ewangelicznego, ów potępiony z czeluści otchłannych, a nie było komu podać tej wody.

[Wspomnienia o bł. ks. Stefanie Wincentym Frelichowskim, [w:] Biuletyn Parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i Błogosławionego Księdza Stefana Wincentego Frelichowskiego, nr 15, oprac. R. Zadura, Toruń 2009, s. 63].

Ta straszna choroba ogromnie wyniszczyła organizm Wicka i nawet gdyby przeżył obóz, zapewne długo odczuwałby jej niszczycielskie skutki, których tak mocno doświadczał także w obozie w Dachau, przebywając często na obozowym rewirze.

6. Rewir w Sachsenhausen.
Zdjęcie pochodzi z: KZ Gedenkstätte und Museum Sachsenhausen

Opracował dr Robert Zadura