Harcerski Różaniec
Opracowanie: ks Wacław Pokrzywnicki i hm Małgorzata Zajączkowska
Błogosławiony Druhu Wicku, Orędowniku u Boga – w naszych harcerskich sprawach. My harcerze polscy mamy, tak jak Ty, za drogowskaz życia Prawo i Przyrzeczenie Harcerskie. Dlatego prosimy Cię, aby za Twoim przykładem służąc Ojczyźnie i bliźnim postępowali tak jak nakazuje sumienie i wiernie szli drogą harcerską aż do Bram Świętości, gdzie nas oczekuje miłosierna Matka Jezusa. Błogosławiony Podharcmistrzu Stefanie Wincenty Frelichowski módl się za nami we wszystkich sprawach harcerskiej rodziny. Amen.
Tajemnice radosne
I. ZWIASTOWANIE NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
Anioł Gabriel zapytał Maryję czy jest gotowa stać się Matką Zbawiciela. Maryję zaskoczyły te słowa, bo miała inne plany. Mimo to odpowiedziała „Niech się stanie wola Boża”.
Nasz Patron, Błogosławiony Stefan Wincenty Frelichowski, jako harcerz i młody 16 letni chłopak zapisał w swoim pamiętniku rady jak postępować zgodnie z wolą Bożą.
Po pierwsze: Nigdy nie sprzeciwiać się woli i natchnieniom Bożym
Po drugie: Wszystko przyjmować z wdzięcznością i równowagą
Po trzecie: Nigdy nie szemrać
Po czwarte: Wszystko znosić cierpliwie
Nie wiedział, co te zobowiązania będą dla niego w przyszłości znaczyły, ale wyrażał, jak Maryja, gotowość służby Bogu do końca, jak wiemy do jego męczeńskiej śmierci w obozie koncentracyjnym Dachau i do chwalebnego ogłoszenia go błogosławionym i patronem harcerstwa polskiego.
Czy ja jestem gotowy tak jak nasz patron Bł. Wicek, przyjąć Boży plan dla mnie? Od razu, z radością, wytrwałością i wiernością do końca?
II. NAWIEDZENIE ŚWĘTEJ ELŻBIETY
Maryja z pośpiechem wyruszyła na długą wędrówkę przez góry. Szła odwiedzić swoja starszą krewną, Elżbietę żeby jej pomóc przed urodzinami Jana Chrzciciela. Chciała służyć drugiemu człowiekowi potrzebującemu pomocy. Elżbietę ta wizyta zdziwiła „Skądże mi to, że Matka Pana Mojego przyszła do mnie?”. A Maryja zawołała z radością „Pan Bóg to sprawił. On nas nawiedził, obdarował, uszczęśliwił i wyzwolił”.
W pamiętniku Bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego czytamy na temat służby bliźniemu i jak uleczyć się z wady samolubstwa
- Zwalczać objawy niechęci bliźnim ani źle ani uszczypliwie się nie wyrażać, starać się błędy jego uniewinniać.
- Okazać mu zawsze swoją miłość.
- Zawsze z uprzejmością i dobrocią się do niego odnosić.
- Nigdy nie ganić ani nie rozpowiadać tego, co by mogło innych obrazić albo rozgoryczyć.
- Zawsze i wszędzie przebaczać. Dobrem za złe płacić, spełniać uczynki miłosierdzia, być samarytaninem, tak, co do ciała, jak co do duszy.
Takiego traktowania ludzi nauczył się w cukierni swoich rodziców, bo oni byli ludźmi, którzy zauważali potrzeby innych.
Jakim ja jestem? Czy jestem gotów pomóc tak jak nasz patron Bł. Wincenty, nie tylko wtedy, kiedy mnie o to proszą, ale także wtedy, kiedy widzę, że ktoś potrzebuje pomocy. I czy robię to od razu, z radością i najlepiej jak potrafię?
III. NARODZINY PANA JEZUSA
Pan Jezus urodził się w skromnej stajence w Betlejem z dala od swego rodzinnego miasta, swoich bliskich. Matce Bożej i Józefowi było ciężko, ale serca ich rozpierała radość z narodzin Zbawiciela.
Nasz patron Bł. Stefan Wincenty Frelichowski takie słowa napisał z swoim pamiętniku „Józef i Maryja śpieszą do Betlejem. Na ich twarzach pokora, niewinność, uprzejmość. Kto się z nimi zetknie lepszym odchodzi. Takim mam być. Nigdzie nie wychodzą na przód, a jednak wszystkim rzucają się w oczy. Bo są lepsi. Dziecina Boża na świat przyszła w stajence. Józef i Maryja wszystkie domy obeszli i wszędzie odmówiono im gościny, a Oni byli zawsze pogodni”. Tak przeżywał każde Boże Narodzenie, jako dziecko, młodzieniec, dorosły.
A ja jak przeżywam radosne wydarzenia w moim życiu? Czy chcę tę radość z ochotą innym podarować. Czy na moich urodzinach ważniejsi są moi bliscy i przyjaciele, a nie prezenty? Czy umiem dziękować za małe rzeczy i powiedzieć bliskim, że dobrze jest, że są ze mną? Bo jest mi dobrze z nimi. Że jestem szczęśliwy i radosny. Dobrze to wyraził Bł. ks. Wicek „Jezus przyszedł na świat po serce moje”.
IV. OFIAROWANIE PANA JEZUSA W ŚWIĄTYNI
Matka Boża i Święty Józef przynieśli małego Jezusa do świątyni, aby wypełnić odwieczny zwyczaj. Ofiarowali swego Pierworodnego, Jedynego Syna, Bogu. A starzec Symeon biorąc Jezusa na ręce w ofiarowanym Dziecku rozpoznał Zbawiciela i powiedział do Jego Matki „Twoją duszę miecz boleści przebije” Maryja przyjmując Zbawiciela na swojego Syna przyjmowała wszystkie radości, ale także trudy i cierpienia z tym związane.
Nasz patron Bł. Stefan Wincenty Frelichowski zmagał się z myślami czy dobrze rozeznał swoje powołanie. Tak napisał w swoim Pamiętniku „Mam poznać wolę Boga w stosunku do mnie i zdecydować się pójść za nią. Od decyzji tej zależy moje potępienie czy zbawienie. Od decyzji tej zależą może ważne wypadki, które zaważą na dziejach jednego pokolenia, a od łask, które mi Bóg podczas tych rekolekcji ześle zależy cała moja działalność, może zbawienie i szczęście wielu dusz”.
Nie wiemy, co nas czeka w życiu. Czy jestem gotowy jak Bł. ks. Wincenty Frelichowski przyjąć różne trudności, niepowodzenia? Czy właśnie wtedy zechcę być bliżej Maryi i Jej powierzyć swoją gotowość służby Bogu i ludziom?
V. ODNALEZIENIE JEZUSA W ŚWIĄTYNI
Pan Jezus sprawił rodzicom przykrość zostając w Jerozolimie, kiedy musieli Go szukać przez 3 dni. Ale gdy Go odnaleźli między uczonymi byli z Niego dumni, choć nie rozumieli, o czym rozmawiał z nimi. Jezus wrócił z nimi do domu i był im poddanym. Często rodzice nie rozumieją swych dzieci, a dzieci rodziców.
Tak też było w życiu naszego patrona Bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego. Kiedy przypadł jubileusz małżeństwa jego rodziców, postanowił nie pojechać na tę uroczystość tylko wysłać życzenia pocztą. Tak napisał w swoim „Pamiętniku”, „kiedy zabrałem się do pisania nie mogłem skończyć. Z nieodpartą mocą cisnęły się mnie pytania. Dlaczego właściwie nie jadę?… Czy nie mam pragnienia pojechania? W życiu moim na pewno będę na podobnych uroczystościach, a nie mam być na moich rodziców? Zatem ważniejsze jechać. Bo i rodzicom byłoby smutno i przykro”. Więc pojechał i sprawił rodzicom wielką radość.
Czy rodzice często czegoś od nas chcą? Czy umiemy, jak Bł. Wicek zrezygnować z własnej przyjemności żeby im sprawić radość? Czy chcemy być jak Jezus przy rodzicach we wszystkich sprawach i być im posłusznym i oddanym, jak wymaga od nas czwarte przykazanie „Czcij Ojca swego i matkę swoją, bo będziesz długo żył i będzie ci się dobrze powodziło?”.
Tajemnice światła
I. CHRZEST PANA JEZUSA W JORDANIE
Pan Jezus rozpoczyna swoją działalność wśród ludzi od przyjęcia chrztu z rąk św. Jana Chrzciciela w rzece Jordanie na pustyni. Świadkowie tego chrztu usłyszeli głos Boga Ojca z nieba „to jest mój Syn umiłowany”. Te słowa są również ważne dla nas, bo w momencie naszego chrztu stajemy się umiłowanymi dziećmi Boga, ale niestety nasze grzechy od tej miłości nas oddalają. Jednak mimo naszych grzechów Bóg Ojciec zawsze nas kocha.
Bł. Wincenty Frelichowski tak napisał w swoim pamiętniku „grzech czyni przepaść miedzy Bogiem, a człowiekiem. Między Ojcem a Synem” dalej nasz patron martwi się że w jego życiu tyle grzechów spowodowało niewdzięczność Bogu, dlatego postanowił swoje życie zmienić i grzech z serca wyrzucić, szukając przyczyny grzechu patrzył na postać Św. Piotra i tak napisał co jest według niego przyczyną grzechu:
- Zbytnia ufności na swoje siły.
- Brak modlitwy.
- Brak czujności.
- Oddalenie się od Chrystusa.
- Przebywanie w niebezpiecznym miejscu.
Starajmy się kierować tymi radami naszego patrona i z miłością i szczerością starajmy się unikać powodów i okazji do grzechu, aby stale przebywać w obecności kochającego Boga Ojca.
II. CUD W KANIE GALILEJSKIEJ
Pan Jezus razem z uczniami, ze względu na Matkę Boską został zaproszony na wesele w Kanie Galilejskiej. Jego obecność na tym weselu podkreśla ważność sakramentu małżeństwa, bo każde małżeństwo jest powołane do miłości. Żeby nie zabrakło miłości tak jak zabrakło wina na tym weselu powinniśmy zawierzyć bezwarunkowo Jezusowi. O to właśnie prosiła Matka Boża mówiąc sługom „Zróbcie wszystko, co wam Pan Jezus powie”.
Tak samo matkę Bł. Wincentego cechowała wiara w miłosierdzie Pana Jezusa. Tak wspomina Bł Wicek swoją mamę „mama mu radziła, żeby każdą ważną decyzję podejmować po gorącej modlitwie i osobistych przemyśleniach ufając w opatrzność Bożą”. A o swoim ojcu tak pisze „stale widzę jak w jego krótkich słowach była dla nas wszystkich tak głęboka miłość i dobroć. Jego przykład pracy bez przerwy, aby chleb w prawdziwym tego słowa znaczeniu, który daje życie – przygotowywać ludziom i im wydawać”.
My też powinniśmy starać się o głęboką miłość w naszej rodzinie, taką, jaka była w rodzinie naszego patrona Bł ks Stefana, bo gdzie jest miłość tam także będzie i Bóg. Rodzina to podarowanie siebie i tak powinno być w naszych drużynach harcerskich. Czy mnie też zależy na miłości w mojej rodzinie i rodzinie harcerskiej, takiej, która dostrzega, jak Maryja potrzebę innych?
III. GŁOSZENIE KRÓLESTWA BOŻEGO I WZYWANIE DO NAWRÓCENIA
Pan Jezus nauczał w czasach, kiedy żył, ale Jego słowa są skierowane do nas i zapraszają nas do osobistej zmiany życia, czyli nawrócenia się. Mamy w sprawach Bożych troszczyć się o niebo dla innych jak i dla siebie. Królestwo Boże osiągniemy przez uczciwą pracę, sumienne wykonywanie obowiązków, a przede wszystkim przez codzienną gorącą modlitwę.
Bł. Wincenty Frelichowski pisze w swoim pamiętniku, „Czego nas uczy Jezus? Świętości i doskonałości”. Potem dalej pisze: „Jezus dał nam przykład, bo jest Świętym i Doskonałym i chce żebym ja był takim jak On. Jezus dalej uczy nas punktualności i porządku. Ale przede wszystkim uczy nas pracy. Jezus podnosi wartość pracy do godności człowieka. Jak ptak do latania tak człowiek do pracy jest stworzony”.
Bł. Wicek wyciągną wnioski jak praca powinna być wykonywana:
- Dobrze.
- Ochoczo, bez szemrania.
- Z modlitwą – pracuję nie zaniedbując modlitwy, i modląc się nie zapominam o pracy.
To jest także dla nas wskazówka jak mamy pracować w szkole, w domu, zawodowo. I sumienną pracą budować Królestwo Boże na ziemi. Czy ja, jak Bł podharcmistrz Wincenty nam radzi, staram się tak postępować.
IV. PRZEMIENIENIE NA GÓRZE TABOR
Pan Jezus wybrał tylko trzech spośród 72 uczniów i zabrał ich na wysoką górę, aby im coś ważnego ukazać. Tam Piotr, Jan i Jakub zobaczyli Eliasza i Mojżesza i wśród nich, w blasku chwały, Pana Jezusa. Usłyszeli głos Boga Ojca „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. Uczniowie nie rozumieli, co to wydarzenie oznacza. Dopiero po Zmartwychwstaniu, kiedy Pan Jezus ich posłał, aby ludzi prowadzili do Boga, to wydarzenie nabrało dla nich znaczenia.
Bł. Stefan Wincenty Frelichowski tak napisał w swoim pamiętniku: „Wpierw ja muszę wejść na górę, potem mogę innym wskazywać drogę. Mogę nawoływać, wskazywać cel życia… Mogę powiedzieć, że do tego celu mogę ludzi śmiało doprowadzić. Święty może ludzi prowadzić do świętości, bo jest święty”.
My też mamy taką misję, taką samą jak nasz patron Bł. Wincenty, aby innych zachęcać do tego, żeby byli lepsi, pokonując własne trudności i swoim przykładem pociągnąć innych do świętości.
V. USTANOWIENIE EUCHARYSTII
Pan Jezus wysłał apostołów, aby przygotowali salę na górze na ich ostatniA wspólną wieczerzę. Ta wieczerza była inna niż zwykle. Najpierw Pan Jezus umył uczniom nogi, choć oni się wzbraniali. Potem dał im chleb i wino mówiąc, że to jest Jego Ciało i Krew i żeby zawsze to robili na Jego pamiątkę. Dał na tej uczcie najważniejsze przykazanie „Abyście się wzajemnie miłowali”.
Tak o tym pisze nasz patron Bł. Stefan Wincenty Frelichowski: Pan Jezus mówi do mnie „Nie wyście mnie wybrali, lecz ja was wybrałem i przeznaczyłem was abyście szli i owoc przynosili i by owoc was był trwały, aby Ojciec udzielił wam tego o cokolwiek Go w Imię moje prosić będziecie. To przykazanie daję wam byście się wzajemnie miłowali”. Bł. Wincenty Frelichowski tak napisał: „Jezus kocha nas i ukochał nas. Sam osobiście jest przy ukochanym. Sam współcierpieć z ukochanym. Sam osobiście daje się ukochanemu i tworzy z nim jedność. Oto prawa miłości. Miłość i przyjaźń – to nasz stosunek do Niego. Jak do przyjaciela. Nie tylko przychodzić do Niego, gdy mamy prośbę… ale zapytać się jakie ma plany co do mnie i jakie co do innych. Jak On patrzy na nasze niedoskonałości?”.
Czy przyjęcie Komunii Świętej jest dla mnie najważniejszą i najpiękniejszą chwilą Mszy Świętej? Idąc na Mszę idziemy dziękować Jezusowi za Jego dar miłości dla nas, a wracając idziemy dzielić się tym darem z bliźnimi. Czy przyjaźnię się z innymi ze względu na przyjaźń z Jezusem? Czy pytam razem z naszym patronem Bł. Frelichowskim, co Jezus chce od mnie?
Tajemnice bolesne
I. MODLITWA PANA JEZUSA W OGRÓJCU
Pan Jezus modlił się do Swego Ojca, bo wiedział, jakie cierpienia Go czekają i po ludzku tego się bardzo bał. Prosił Ojca, aby cierpienie od Niego oddalił, ale przyjmował je z miłością za nasze grzechy
Na obrazku prymicyjnym naszego patrona Bł Stefana Wincentego Frelichowskiego było napisane „Przez Krzyż cierpień i życia szarego — z Chrystusem – do chwały zmartwychwstania”. Wybrał te słowa jakby przeczuwał, co go może czekać.
Już wcześniej w Wielki Piątek 1936r tak zapisał w swoim pamiętniku „Czy mnie cierpienie ma ominąć? Nie wiem, jakie będzie, ale wiem, że przyjdzie. Wtedy w Tobie Panie je składam i dla ciebie chce cierpieć, bym wypełnił me zadanie na ziemi”. Bł. Wicek nie spodziewał się, że będzie cierpieć w obozie koncentracyjnym, ani że Pan Bóg przeznaczył mu męczeńską śmierć.
Czy ja jestem gotów przyjąć cierpienia i przykrości, które mogą mnie spotkać? Czy, jak Błogosławiony harcerz Wincenty, modlę się abym umiał je przyjąć w pokorze, z cierpliwością i zaufaniem Bogu?
II. BICZOWANIE PANA JEZUSA
Po niesprawiedliwym sądzie Pan Jezus został ubiczowany, chociaż Piłat wiedział, że jest niewinnym kapłanem i dobrym nauczycielem To biczowanie było początkiem Jego strasznej męki.
W obozie koncentracyjnym Stutthofie, gdzie nasz patron Stefan Wincenty Frelichowski był początkowo uwięziony SS-mani szczególnie nienawidzili polskich księży. Tak to opisuje jeden z więźniów* „SS-mani często bili batami, kopali podkutymi butami lub uderzali wprost gołymi pięściami, katując metodycznie i okrutnie, aż do utraty przytomności przez ofiarę. Za najmniejsze przewinienia wymierzali żołnierze niemieccy karę chłosty, czyli od 25 do 100 uderzeń biczem nazywanym bykowcem. Spotykało to najczęściej księży i nauczycieli. Kiedyś Ks. Stefan Frelichowski przyjął taką karę za innego.
Nasze słowa wypowiedziane w gniewie, bolą Pana Jezusa bardziej niż uderzenia bicza. Czy panuję nad swoim gniewem? Jak reaguje jak ktoś jest krzywdzony w mojej obecności? Czy umiem, jak nasz patron Bł. Wincenty, stanąć w obronie krzywdzonego? A jak reaguje, gdy ktoś mnie krzywdzi?
III. CIERNIEM UKORONOWANIE
Oprawcy kpili sobie z Pana Jezusa. Ubrali Go w czerwoną szatę i cierniową koronę, aby wyśmiewać się z Jego Królestwa. Co więcej, policzkowali Go i bawili się, aby zgadywał, kto Go uderzył. Korona cierniowa miała być szczytem upokorzenia i poniżenia. Określamy więc Jezusa słowami „Oto Człowiek – Ecce Homo”.
Głód w obozach koncentracyjnych prowadził ludzi do strasznego poniżenia i nędzy duchowej. Ks. Stefan Wincenty Frelichowski był świadkiem jak jeden z więźniów ukradł kromkę chleba. Cały blok miał być ukarany, jeśli winowajca się nie przyzna. Ks. Wicek przyznał się, choć tego nie zrobił, bo chciał ratować kolegów przed torturami. Wobec wszystkich izbowy oświadczył „każdego z tu obecnych mógłbym posądzić o kradzież, a nie ciebie „Niezwykłe poświęcenie i odwaga ks. Frelichowskiego sprawiła, że izbowy, tym razem, darował więźniom karę”* Ludzie wygrzebywali ze śmietników spleśniałą żywność lub zlizywali z ziemi wylaną zupę z brukwi… Choć głód niszczył wszystkich Bł Wicek umacniał innych kapłanów, mówiąc „Módlcie się, bracia! Módlcie się w zwątpieniu waszym! Módlcie się, gdy wydaje się wam, że wszystko na próżno, że już nawet Bóg wam nie pomoże!”.
Czy bronię wyśmiewanych i upokarzanych kolegów? Czy nie wyśmiewam się z wiary w Boga, Honor i Ojczyznę u innych? Czy potrafiłbym jak Bł Wicek przyjąć na siebie cudzą winę?
*Ks. Stefan Nowak
IV. DROGA KRZYŻOWA
Pan Jezus musiał zanieść Swój Krzyż idąc ulicami Jerozolimy, między gapiami, popychany przez żołnierzy. Upadał pod krzyżem ze zmęczenia kilka razy. Spotkał też życzliwych ludzi i swoją Matkę.
Ks. Frelichowski wypraszał u niemieckich księży hostie i potajemnie sprawował Eucharystię w swoim bloku i zanosił Komunię chorym i umierającym, na których niemieccy lekarze robili medyczne doświadczenia. Kiedy zamknięto blok z powodu epidemii tyfusu brzusznego Ksiądz Wincenty przedostawał się do odizolowanych przychodząc z Komunią i żeby ich wyspowiadać. Robił to z uśmiechem i miłością, choć wiedział, że może się od nich sam też zarazić. Do swojej matki pisał z prośbą o leki dla chorych. Także napisał „Ofiarowuję wszystko Sercu Jezusa” i prosił ją by się za niego gorąco modliła.
Jaką postawę mamy, gdy przychodzą do nas choroby, cierpienia i śmierć kogoś bliskiego? Czy jesteśmy apostołami życzliwości i uśmiechu jak nasz patron, druh błogosławiony Wincenty Frelichowski?
V. ŚMIERĆ PANA JEZUSA NA KRZYŻU
Jest piątek. Zbliża się godzina 15.00. Pan Jezus umiera na krzyżu za nasze grzechy. Ma zaledwie 33 lata. Opuścili Go Jego uczniowie. Została przy nim tylko Jego Matka i kilka życzliwych osób. Pan Jezus wiedział, że musi umrzeć, ale jednak wołał „Boże mój Boże. Boże mój! Boże czemuś mnie opuścił”.
Podobnie było ze śmiercią naszego patrona Bł. Wincentego Frelichowskiego. Współwięzień tak opisał jego śmierć w obozie koncentracyjnym Dachau. „Kiedy byłem u niego wieczorem 22 lutego 1945 r. powiedział do mnie >>Wiesz Staszku to już pewnie koniec. Taka wola Boga naszego<<”. W chwili śmierci ściskał krzyżyk z Chrystusem i szeptał „Jezus, Maryjo ratujcie mnie’. Miał wtedy 33 lata, tyle samo, co Pan Jezus. Wiemy, że Bł. Wicek całe życie uczył się cierpieć i umierać z Chrystusem. Jeszcze nim został księdzem tak napisał: „Nie wiem, jakie będzie moje cierpienie, ale wiem, że ono przyjdzie. Tobie Panie już je składam w ofierze i dla Ciebie chcę cierpieć bym wypełnił moje zadanie na ziemi”.
Nasze życie jest darem od Boga. Powinniśmy ten dar szanować i dziękować Bogu za każdy dzień naszego życia wypełniając je jak najlepiej jak nasz patron Bł. druh Stefan Wincenty. Jakim sposobem wyrażam Bogu swoją wdzięczność za dar mojego życia?
Tajemnice chwalebne
I. ZMARTWYCHWSTANIE PANA JEZUSA
Alleluja! Chrystus zmartwychwstał – Prawdziwie zmartwychwstał. Alleluja!
Pan Jezus zmartwychwstał trzeciego dnia. Kobiety, które przyszły do Jego grobu zastały grób pusty i usłyszały od anioła radosną wiadomość, że Jezus żyje.
Rodzina Błogosławionego Wincentego Frelichowskiego wyczekiwała jego powrotu z obozu koncentracyjnego, który był wyzwolony w dzień po jego śmierci. Nie wiedzieli, że on już nie żył. Siostra jego Marcjanna tak to wspomina. „Każdego dnia oczekiwaliśmy go. W prasie czytaliśmy o wyzwoleniu obozów, także i Dachau. Każdy dzwonek budził naszą nadzieję… i aż wreszcie tatuś przyszedł do mamusi, objął ją i powiedział „widzisz Marcusiu niedane nam było dożyć powrotu trzeciego syna. Wicuś nie żyje, ale taka była wola Boża”.
Tak jak rodzina Bł. Wicka, kobiety u grobu Pana Jezusa nie rozumiały tajemnicy zmartwychwstania, lecz mieli nadzieję, że ich syn spotkał się z Panem Bogiem. My też tego wszystkiego nie rozumiemy, ale możemy z wiarą i radością wyznawać „Jezus trzeciego dnia zmartwychwstał”. I my też zmartwychwstaniemy.
Amen. Niech się tak stanie. Alleluja!!! Zawołajmy z naszym Błogosławionym Patronem
II. WNIEBOWSTĄPIENIE PAŃSKIE
Uczniowie żegnali Pana Jezusa, bo On powracał do domu Ojca. Aniołowie pytali ich zdumieni, „Czego tak wpatrujecie się w górę?”. Chociaż apostołowie myśleli, że Pan Jezus opuszcza ich na zawsze to jednak ufali, że pomoc zawsze przychodzi z góry.
Nasz patron Bł. Wincenty Frelichowski chciał tak postępować w życiu, jak mu nakazują myśli i sumienie. Tak modlił się do Boga „Daj mi Twą łaskę. Ja z nią współpracował będę i po harcersku wydobyć się chcę a każdego upadku duchowego. Daj mi Boże poczucie wartości… Boże, zupełnie się w Twoje ręce oddaję. Daj mi krok po kroku iść w górę. Św. Jerzy pomóż mi odnieść zwycięstwo nad samym sobą”.
Czy my w naszej pracy nad sobą nasze myśli i dążenia kierujemy ku górze? Druh Wicek wzywał św. Jerzego, patrona szlachetności rycerskiej i patrona Anglii. Czy my jak on wzywamy naszych patronów i świętych? A teraz mając swego harcerskiego patrona możemy zawsze patrzeć w górę i wzywać jego pomocy. Błogosławiony Wincenty, patronie harcerstwa polskiego, módl się za nami!!
III. ZESŁANIE DUCHA ŚWIĘTEGO NA APOSTOŁÓW
Matka Boża i apostołowie modlili się w Wieczerniku, kiedy Pan Jezus posłał im obiecanego Ducha Świętego. Duch Święty zstąpił na nich i napełnił ogniem miłości i odwagi. Mając dary Ducha Świętego wyruszyli na cały świat, aby głosić Dobrą Nowinę, że Pan Jezus jest zbawicielem każdego człowieka i dawcą pokoju.
Podczas beatyfikacji w Toruniu Wincentego Frelichowskiego w roku 2001, Ojciec Święty Jan Paweł II tak powiedział o naszym patronie „Całe jego życie jest, bowiem zwierciadłem, w którym odbija się blask owej Chrystusowej filozofii, wedle, której prawdziwe szczęście osiąga ten, co w zjednoczeniu z Bogiem staje się człowiekiem pokoju, czyni pokój i niesie pokój innym. Błogosławiony Wincenty Frelichowski żyjąc Bogiem wszędzie szedł tam gdzie trzeba było nieść łaskę zbawienia… Tę umiejętność nauczył się w harcerskiej szkole wrażliwości na potrzeby innych”.
Czy harcerstwo daje i mnie wrażliwości na potrzeby innych i pragnienie modlitwy o dary Ducha Świętego, by dobrze służyć Bogu i bliźnim tak jak to robił podharcmistrz Wincenty Frelichowski?
IV. WNIEBOWZIĘCIE NAJŚWIĘTSZEJ MARII PANNY
Maryja, jako pierwsza z ludzi została wzięta z duszą i ciałem do nieba. Przez to, że była Matką Pana Jezusa dostąpiła niezwykłego zaszczytu. Pan Jezus nie chciał żeby ciało Jego Matki uległo zepsuciu na ziemi. Zabrał Ją do siebie – do Królestwa niebieskiego. Stamtąd Matka Boża oręduje za wszystkimi swoimi dziećmi.
Błogosławiony Stefan Wincenty Frelichowski od młodości świadomie wybrał Matkę Bożą za swoją Matkę i Królową. Wstępując do Sodalicji mariańskiej tak Jej ślubował: „Ja Wincenty Frelichowski, choć nie godzeniem być sługą Twoim…. Obieram Ciebie dzisiaj w obecności mojego anioła stróża i całego Dworu Niebieskiego za Panią, Orędowniczkę i Matkę i proszę Cię w mojej sprawie wyjednaj mi tę łaskę, bym w postępowaniu moim nigdy myślą, słowem i uczynkiem Twoich i Syna Twego oczu nie obraził”.
Czy mnie też przyświeca to szlachetne pragnienie, żeby Pana Boga nie zasmucać swym złym postępowaniem. Czy chcę być wiernym synem Matki Najświętszej jak druh Wincenty?
V . UKORONOWANIE MATKI BOŻEJ NA KRÓLOWĄ NIEBA I ZIEMI
Pan Bóg wywyższył Maryję do godności Królowej ludzi i i aniołów. Aniołowie i wszyscy święci oddają Jej Hołd w niebie. A Matka Boża Królowa nasza udziela Łask od Boga tym wszystkim, którzy jej pomocy i ratunku wzywają. Każdego bierze pod skrzydła swojej łaski i miłosierdzia.
Bł. Stefan Wincenty Frelichowski zapisał w pamiętniku jeszcze zanim był wyświęcony na kapłana: „Dla osiągnięcia szczęścia, czyli upodobnienia się do Boga, który jest szczęściem, musi człowiek stale iść na przód. Avanti, avanti – w górę. Nagrodą a raczej celem jest niebo wieczny pokój, najwyższa mądrość… i Miłość”.
Avanti – w górę braci harcerska. Każdy z nas niech wpatrzony w oczy Matki Pięknej miłości kroczy w stronę nieba za przykładem naszego harcerskiego patrona, który wspiera każdy nasz krok na ziemi swoim błogosławieństwem. Czy chce iść tą drogą do nieba?