Droga Krzyżowa z bł. ks. phm. Stefanem Wincentym Frelichowskim

Panie mój i Boże mój, pod pełnym miłości spojrzeniem naszej Matki przygotowujemy się,
by towarzyszyć Ci na drodze boleści, która stała się ceną naszego odkupienia. 

Pragniemy cierpieć to wszystko, co Ty wycierpiałeś, ofiarować Ci nasze biedne skruszone serca, albowiem Ty, niewinny, masz umrzeć za nas, choć tylko my jesteśmy winni. 
Maryjo, Matko moja, Panno Bolesna, dopomóż mi przeżyć na nowo te gorzkie godziny,
które Syn Twój chciał przecierpieć tu, na ziemi, abyśmy my, uczynieni z garści gliny, mogli żyć
In libertatem gloriae filiorum Dei w wolności i chwale dzieci Bożych.

Stacja pierwsza:
Jezus na śmierć skazany

– Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

W swoim pamiętniku bł. ks. Stefan Wincenty Frelichowski zapisał na rok przed święceniami kapłańskimi: „Poznałem, że Bóg dał mi powołanie kapłańskie, że takie było od wieków Jego postanowienie w stosunku do mnie. Idę za Twoją wolą, Panie. Czynię to z całą świadomością. Po dobrej rozwadze. Dorosły. Wiem, że to krok najważniejszy, lecz z Bożą pomocą zdecydowałem się nań ostatecznie podczas drogi krzyżowej, przy Chrystusie składającym na krzyż swą Ofiarę, przy Chrystusie-Kapłanie… Cierpienie – jestem przekonany, że trudy dotychczasowe to nic, że cierpienie prawdziwe dopiero przyjdzie. Jeżeli mistrz cierpiał, to czy sługa może nie cierpieć (…). Nie wiem, jakie będzie moje cierpienie. Ale wiem, że ono przyjdzie. Tobie Panie, już je składam w ofierze i dla Ciebie chcę cierpieć, bym wypełnił moje zadanie na ziemi.”

W swoich planach związanych z narodem polskim Adolf Hitler dążył w pierwszym rzędzie do wyniszczenia inteligencji polskiej, a szczególnie duchowieństwa. Reinhard Heydrich, odpowiedzialny za tę akcję, jasno stwierdził, iż ludzi można rozstrzeliwać lub wieszać natychmiast, bez jakichkolwiek sądów czy dochodzeń. 

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się za nami.

Stacja druga:
Jezus bierze krzyż na Swoje ramiona

– Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

W dniu 7 września 1939 roku wojska niemieckie wkroczyły do Torunia. Ks. Stefan Wincenty Frelichowski w tym czasie uczestniczył nie tylko w wypełnianiu posługi duszpasterskiej, ale jako harcerz, kapelan Chorągwi Pomorskiej, odważnie niósł pomoc ludziom zdezorientowany w obliczu niemieckiej agresji. Zapewne wielokrotnie oglądał parady dumnych Niemców na toruńskim Starym Rynku. Możliwość jego uwięzienia była bardzo duża. Kiedy różne osoby ostrzegały go o tym zagrożeniu oraz nakłaniały do ucieczki, on zdecydowanie odmówił do końca pozostając w parafii, gdzie odważnie wypełniał kapłańskie powołanie. W chwili próby wytrwał i nie odrzucił czekającego na niego krzyża. 

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się za nami.

Stacja trzecia:
Jezus upada pod krzyżem

– Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Po fali masowych aresztowań, jaka miała miejsce w Toruniu w drugiej połowie października 1939 roku, ks. Frelichowskiego i innych więźniów umieszczono w Forcie VII, znajdującym się na obrzeżach miasta. Ciemne, wilgotne izby, przeznaczone na 15–20 osób, mieściły w owych dniach przeciętnie 80 więźniów. Warunki, w tym prowizorycznym miejscu odosobnienia, były okropne. Po częstych przesłuchaniach ludzie wracali straszliwie pobici, załamani tym, iż już nie wyjdą na wolność. O tym, że ks. Stefan Wincenty był bity, świadczyły chociażby ślady krwi na jego ubraniu, jakie oddał do wyprania swoim bliskim. 

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się za nami.

Stacja czwarta:
Jezus spotyka Matkę Bolesną

– Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

W czasie pobytu w Forcie VII ks. Stefan Wincenty zobaczył się dwukrotnie ze swoją rodziną. O ostatnim z nich, najmłodsza siostra Marcjanna wspomniała: „Trwało to krótko, ale mogliśmy się uściskać. Szybka wymiana najważniejszych informacji. Wtedy Stefan Wincenty, choć myśmy płakały, był bardzo opanowany i nas na duchu podnosił i umacniał, a gdyśmy się z nim żegnały, pobłogosławił nas.” W ostatnie święta Bożego Narodzenia, spędzone w obozie koncentracyjnym w Dachau, ks. Frelichowski szczególnie myślał o matce, gdyż w tym dniu przyszedł do niego list, wysłany przez nią 17 grudnia 1944 roku. Było to jego ostatnie spotkania z matką, która pisała m.in.: „Przed żłóbkiem Bożej Dzieciny odbyły się nabożeństwa dla dzieci i wśród tych dzieci widziałam mojego Stefana. Ach, jak ciężko było mi wtedy na duszy… Ale Bóg mówi do mnie: On ma przecież i tam dzieci, kolegów, którzy potrzebują miłości. Więc we wszystkim bądź wola Boża.”

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się za nami.
I Tyś, która współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nami.

Stacja piąta:
Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi

– Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Ks. Frelichowski w tych skrajnych warunkach otworzył się całkowicie na drugiego człowieka. Na podstawie wspomnień wiadomo, że zbliżał się do ludzi z sercem na dłoni. Pełen wiary, mówił: „Ciężko ci bracie! Chodź, powiedz mi, co cię boli, we dwóch pomyślimy o usunięciu twego zmartwienia i kłopotu.” Z głębokim przekonaniem wcielał w swoją duszpasterską służbę słowa, które zapisał w pamiętniku jeszcze jako kleryk: „Należy każdego człowieka, jaki nam stanie na drodze, wziąć pod swą opiekę, okazać zainteresowanie jego duszą i potrzebami.”

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się za nami.

Stacja szósta:
Weronika ociera twarz Jezusowi

– Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Na początku kwietnia 1940 roku ks. Stefan Wincenty został przeniesiony na kilka dni z obozu w Stutthofie, do podobozu Grenzdorf. Ludzie pracowali tam nieludzko w pobliskiej żwirowni. Dozorujący więźniów SS-mani kijami i powalającymi kopniakami zmuszali do intensywnej pracy, znęcając się nad słabymi i wycieńczonymi w sposób szczególnie bestialski. Ks. Stefan Nowak wspomniał: „Raz, jak przez mgłę pomnę, ks. Stefan zgłosił się i przyznał się do winy przyznał się do winy przez kogoś innego popełnionej- bardzo mnie bolał ten policzek, który jemu wymierzono, prawie że gotów byłem wyzwać Boga na pomstę za tę zniewagę kochanego kapłana. Ani nawet grymasów nie okazał, że go to dotknęło, wiem, że lewy policzek miał czerwony od łapy esesmańskiej, a w oku lekko zaperliła się łza. Nie było komu się użalić w tym diabelskim młynie.”

Ks. Frelichowski nie szukał pomocy, on ją bezinteresownie dawał.
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się za nami.

Stacja siódma:
Jezus upada po raz drugi

– Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Księża od początku wykonywali najcięższą i najbardziej upokarzającą pracę. Opróżnianie dołów kloacznych wykonywali ręcznie najczęściej Żydzi i duchowni. Żydzi stali najniżej po pas w kale, księża odbierali od nich wiaderka i wylewali ich zawartość poza teren obozu. Prymitywne warunki życiowe: zimno, słoma i koce do spania, brak ciepłej odzieży, liczne odmrożenia, dziesiątki wszy, stały się nagle brutalną codziennością dla wielu tysięcy ludzi. O. Malak wspominał: „Wieczorami odmawialiśmy skrycie wspólnie pacierze, leżąc ściśnięci niczym śledzie w beczce, zasłaniając twarze dłońmi przed kapiącymi z sufitu kroplami, drąc parszywiejącą skórę pod ukąszeniami wszy.”

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się za nami.

Stacja ósma:
Jezus pociesza płaczące niewiasty

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Jan Chmura, na kilka dni przed swoją śmiercią, tak wspominał posługę ks. Frelichowskiego: „Przychodzi tu do nas codziennie. Tyle godzin przebywa wśród nas chorych. Spójrz, w jakiej niewygodnej pozycji musi spowiadać. Prawie leży, wsparty na jednym łokciu i szepce ostatnie słowa pociechy na drogę do wieczności… Już od kilku dni obserwuję go pilnie. Przesuwa się z jednego łóżka na drugie, zdaj się być obojętny na to, kogo napotyka.
Czy to wierzący czy nie, równie pogodnie, z namaszczeniem z każdym nawiązuje rozmowę… Dopiero wczoraj przed południem przeprowadziłem z nim właśnie taką serdeczną rozmowę. Nawet nie spostrzegłem, jak się wyspowiadałem i przyjąłem Pana Jezusa. Dlatego teraz jestem taki spokojny. Pogodziłem się z tą myślą, że wkrótce umrę. Żal mi jednak tego księdza, głęboką wdzięczność czuję do niego. Przecież on również sam niedługo zachoruje na tyfus.”

Ks. Frelichowski wiedział, iż współczucie i pocieszenie nie może ograniczać się tylko do gry słów, pustych gestów. Ono przede wszystkim ma polegać na konsekwentnym i świadomym wybieraniu dobra. 

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się za nami.

Stacja dziewiąta:
Jezus po raz trzecu upada pod krzyżem

– Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

W 1942 roku szalała w obozie w Dachau epidemia strasznego głodu, która przyczyniła się do śmierci tysięcy ludzi. Więźniowie stawali się drażliwi, bardzo zaczepni. Głód sprawiał, iż szukano pożywienia wszędzie: ze śmietników wygrzebywano obierzyny kartofli, kawałki spleśniałego chleba, a nawet dochodziło do sytuacji zlizywania z ziemi rozlanej zupy z brukwi. Wówczas jedno serdeczne spojrzenie lub słowo otuchy wypowiedziane we właściwym momencie ratowało życie. Ks. Stefan Wincenty, jako jeden z nielicznych, potrafił podzielić się również swoją skromną racją chleba.

Aby dostrzec wokół siebie ludzką samotność, cierpienie i bezradność trzeba mieć, tak jak ks. Frelichowski, otwarte nie tylko oczy, lecz przede wszystkim serce.

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się za nami.

Stacja dziesiąta:
Jezus z szat obnażony

– Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

W końcu listopada 1944 roku z powodu niewyobrażalnego ścisku oraz braku jakichkolwiek warunków higienicznych wybuchła w obozie w Dachau epidemia tyfusu plamistego, połączona z krwawą biegunką. Beznadziejnie chorych więźniów umieszczano w rewirze, w którym umierali bez żadnej pomocy i lekarstw. Cierpiący leżeli na gołej, wymrożonej, betonowej podłodze, bez słomianych sienników w dusznym, zgniłym od ropiejących ran powietrzu wypełniającym przeludnioną izbę. Podczas epidemii tyfusu plamistego ks. Frelichowski był z chorymi. Kiedy jeszcze nikt z księży nie myślał, aby do zarażonych tyfusem chodzić z posługą duszpasterską, on pod osłoną nocy przedzierał się przez zasieki i druty kolczaste. Ludzie dosłownie pragnęli spotkać kapłana, który przed śmiercią mógłby pojednać ich z Bogiem.

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się za nami.

Stacja jedenasta:
Jezus do krzyża przybity

– Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

SS-mani oraz więźniowe funkcyjni specjalizowali się w biciu oraz w okrutnym katowaniu ofiar, aż do momentu utraty przytomności, a nawet życia. Podczas jednej z publicznych kar chłosty, ks. Stefan Wincenty chcąc dodać otuchy śmiertelnie przestraszonym starszym kapłanom, sam pierwszy poddał się tej bolesnej torturze. Tak to wydarzenie zapamiętał o. Malak: „Już go rozciągnęli. Jeden z SS-manów trzyma za głowę, drugi za nogi, oficer Mathesius staje w rozkroku, czyni kilka próbnych ruchów bykowcem… Ostry świst biegnie w seregi… Bije… do zmęczenia do zapamiętania.”

Czy umiemy, jak ks. Stefan Wincenty, wybierać dobro, nawet za cenę cierpienia?
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się za nami.

Stacja dwunasta:
Jezus na krzyżu umiera

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Ks. Frelichowski jeszcze w miesiąc przed śmiercią był zdrowy, świadczy o tym ostatni list wysłany w dniu 14 lutego 1945 roku. Jego śmiertelna choroba była więc krótka, ale jednocześnie bardzo gwałtowna, ponieważ walczył zarówno z tyfusem plamisty, jak i z zapaleniem płuc. Ze wspomnień ks. Wiktora Jackiewicza dowiaduje się, że pewnego popołudnia w wysokiej śmiertelnej gorączce wybiegł w kierunku bloku 30, by nadal pomagać innym. Odtąd pielęgniarze musieli przywiązywać go do łóżka prześcieradłami, tak jak innych chorych mających podobne objawy tyfusu plamistego. W śmiertelnej agonii wydawało mu się, iż wszyscy go opuścili, czuł się ogromnie samotny. Według relacji świadków chwili śmierci ściskał krzyżyk  z Chrystusem. Stanisław Bieńka, który przez dwa lata pracował
w Totenkammer (trupiarni), zauważył, iż ks. Stefan Wincenty umierał świadomie i spokojnie. Wspominał: Kiedy byłem u niego wieczorem (tj. 22 lutego) powiedział do mnie: Wiesz Staszku, to już pewnie koniec. Taka wola Boga naszego”. Zmarł we wczesnych godzinach rannych we czwartek dnia 23 lutego 1945 r., dwa miesiące przed wyzwoleniem obozu. Wypełnił wolę Ojca. Do końca. Do bólu. Do śmierci. 

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się za nami.

Stacja trzynasta:
Jezus z krzyża zdjęty i oddany matce

– Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Stanisław Bieńka, ułożył zwłoki ks. Frelichowskiego w skrzyni służącej do transportu zwłok oraz przykrył je prześcieradłem. Jego ciało zostało przed spaleniem wystawione na widok publiczny tak, że więźniowe mogli mu oddać hołd. Bieńka wspominał: „Wieczorem tegoż dnia 23 lutego 1945 roku drewniana skrzynia ze zwłokami ks. Stefa Frelichowskiego została przeze mnie tak ustawiona, by przyjaciele mogli zobaczyć śp. Stefana i oddać mu należną cześć. Wszystko naturalnie odbywało się w wielkiej tajemnicy po apelu wieczornym. Przybyło ok. 30 księży i kilku świeckich więźniów – tak, że w maleńkiej Totenkammer zrobił się ścisk.” Ks. Władysław Sarnik wykonał pośmiertny rysunek twarzy ks. Frelichowskiego.
Z obozowych szklarni udało się nawet przemycić kwiaty. 

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się za nami.
I Tyś, która współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nami.

Stacja czternasta:
Jezus w grobie złożony

– Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Już tu na ziemi możemy obserwować cud zmartwychwstania. Zanim przewieziono zwłoki ks. Frelichowskiego do krematorium, Stanisław Bieńka na prośbę ks. Bernarda Czaplińskiego wyjął z kciuka i palca wskazującego kostki, by w przyszłości mogły stanowić relikwie. Stanisław Bieńka był również twórcą maski pośmiertnej, w której zagipsował jedną kostkę palców ks. Frelichowskiego. Ks. Czapliński po odpowiednim zabezpieczeniu zakopał ją na terenie obozu, a po wojnie zabrał do Polski. Przyjaciele ks. Stefana Wincentego postanowili napisać o nim nielegalne krótkie wspomnienie. Zatytułowali je „Z Chrystusem do Zmartwychwstania”. Tytuł nawiązuje do słów, które Stefan Wincenty wypisał na obrazku prymicyjnym: Przez krzyż cierpień i życia szarego- z Chrystusem – do chwały zmartwychwstania.
Beatyfikacja ks. Frelichowskiego w Toruniu dopełniła triumfu zmartwychwstania.
Siłą prawdziwej miłości jest fakt, że ona zwycięża nawet po śmierci. 

Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się za nami.